WPROWADZENIE

piątek, 24 czerwca 2016

Jak poznałem Jesusa Jato

O Jesusie Jato, właścicielu schroniska ''Ave Fenix'' w Villafranca del Bierzo, już w czasie mojej pierwszej pielgrzymki do Santiago de Compostela, słyszałem legendy.  Wtedy jednak nocowałem w albergue municipal i nie    poznałem tej niezwykłej osobowości z Camino de Santiago. Okazja taka nadarzyła się  w styczniu dwa tysiące czwartego roku, podczas mojej drugiej peregrynacji do grobu Świętego Jakuba... 


Jak już wspomniałem, było to w styczniu i albergue municipal było zamknięte. Wraz, z pięcioma poznanymi w drodze Hiszpanami, zatrzymałem się w schronisku "Ave Fenix". Na kolację wybraliśmy się razem do restauracji "Sevilla" przy Plaza Mayor. Po obfitym i suto zakrapianym posiłku wróciliśmy do schroniska.  Wtedy był tam jeszcze bar, gdzie obecnie mieści się jadalnia. W zasadzie pomieszczenie niewiele się zmieniło od tamtych lat, tyle że na półkach, kiedyś stały butelki z alkoholem a teraz stoją tylko szklanki, natomiast termosy z kawą zastąpiły dawne krany do piwa. Niestety, kiedy wróciliśmy bar był już zamknięty a światła w schronisku pogaszone. No cóż, pozostało nam udać się do sypialni i przygotować  do snu. Tak, też zrobiliśmy. Zajmowaliśmy sypialnie mieszczącą się nad jadalnią. W sypialni było ciemno. Po omacku próbowałem  dotrzeć do łóżka, które sobie wybrałem. Na szczęście, ktoś znalazł włącznik i zapalił światło. Rozpakowałem plecak, rozścieliłem na łóżku śpiwór i rozglądałem się za dodatkowym kocem,  w schronisku było zimno. W między czasie, Paco, peregrino pochodzący z Murcii, wyszedł  na papierosa.  Chwilę później w jego ślady poszedł pielgrzym, który wraz ze swoim kompanem dołączył do nas tego dnia. Na półce pod ścianą znalazłem dwa  koce i rozścieliłem   na łóżku. Potem wyszedłem  na podwórko, na ostatniego dymka przed snem. W barze paliło się  światło...


Siedzieliśmy przy żeliwnym piecyku, na którym stała butelka orujo. 
- Jesteś wojskowym. Generałem - powiedział Jato do pielgrzyma, którego poznaliśmy tego dnia. Jato był wysokim, postawnym mężczyzną, po sześćdziesiątce. Zanim zaczął prowadzić schronisko, był kierowcą ciężarówki. Kierownica z tej ciężarówki do dzisiaj wisi ponad drzwiami w jadalni.
- Jestem pielgrzymem - bronił się rzekomy generał. Był mniej więcej w  wieku Jato.
 - Jesteś wojskowym  - upierał się Jato i dodał wskazując na mnie - a on jest Polakiem.
- Skąd wiesz?  - zapytałem zaskoczony.
- Po twarzy poznaje - odparł Jato. Sięgnął po stojącą na żeliwnym piecyku butelkę i napełnił kieliszek.
- Masz, pij, to orujo. Przywiozłem dzisiaj z Convento San Anton - powiedział Jato wręczając mi kieliszek.
Kiedy w barze zjawili się pozostali pielgrzymi, Jesus wstał, podszedł do jednego z nich  i klepiąc go po brzuchu zapytał:
- Hola! Que tal? Cześć! Co słychać?
A był to akurat towarzysz pielgrzyma, z którym Jesus toczył spór. Okazało się, że gościu pod koszulką miał ukrytą broń.
- Mówiłem, że jesteś generałem - zawołał z triumfem Jato - a On jest Twoją eskortą!
Wtedy prawda wyszła na jaw. Starszy pielgrzym, był rzeczywiście generałem hiszpańskich sił zbrojnych i służył w ramach misji UNIKFOR-u w Bośni. Natomiast jego młodszy kompan, eskortą generała i podczas peregrynacji był na służbie. W Hiszpanii, ze względu na zagrożenie ze strony terrorystów z ETA, wysocy rangą oficerowie poruszają się z ochroną.
Zatem, w barze byliśmy już wszyscy. Siedzieliśmy wokół  żeliwnego piecyka i słuchali ciekawych, trochę "zakrapianych magicznym napojem" opowieści, Jesusa Jato, o Camino de Santiago, o tajemniczej i mglistej Galicji i nierozerwalnie z Galicją związanej, Świętej Kompanii...    


Tamta nocka potwierdziła opinię jaką podczas pierwszej peregrynacji słyszałem o Jesusie Jato. Przestało mnie dziwić, że nazywają go, Magiem z Camino de Santiago. Jesus, poza opisaną powyżej spostrzegawczością i bystrością umysłu potrafi uśmierzać ból, za pomocą masażu dotykowego. Podobno tę zdolność odziedziczył po swojej babce. Znany jest również, jako mistrz odprawiający pradawny rytuał "queimady" celebrowany w każdą pełnię księżyca. Proszę się jednak nie zrażać, to tylko tradycja o której kiedyś napiszę.  Jesus sam wielokrotnie przemierzył Camino de Santiago i szlak nie ma dla niego tajemnic. Kocha ten szlak jak i kocha pielgrzymów, którym zawsze służy pomocą. Poza tym, Jesus - obok Thomasa de Manjarin, czy proboszcza z Triacasteli -  jest "Żywą  Legendą" z Camino de Santiago i osobistym przyjacielem, brazylijskiego pisarza, Paulo Coelho.
O tym wszystkim, jednak, dowiedziałem się znacznie później, kiedy byłem już hospitalero i pracowałem w albergue ''Ave Fenix" w Villafranca del Bierzo.


ULTREIA!